quarta-feira, 29 de abril de 2015

T-Mobile Ekstraklasy




Resultado de imagem para BANDEIRA POLONIA    Resultado de imagem para ekstraklasa POlska

Podbeskidzie Bielsko-Biała - Lech Poznań. Fatalny błąd słowackiego debiutanta

Piotr Płatek



29.04.2015, godzina 20:30
Kartki:
Skład:Zajac, Górkiewicz, Konieczny (Dariusz Kołodziej 77.), Kolcak, Mazan, Chmiel, Lenartowski, Iwański, Sokołowski, Korzym (Robert Demjan 62.), Śpiączka (Idrissa Cisse 46.)RezerwowiAdu Kwame, Pazio, Pesković, Cisse, Demjan, Kołodziej, Horoszkiewicz
  • 02P2
  • 01P0
Miejski BBOSiR, Bielsko-Biała
Bramki:
Kartki:

Skład:Gostomski, Henriquez, Kamiński, Kadar, Kędziora, Trałka, Sutchuin-Djoum (Kasper Hamalainen 46.), Keita (Szymon Pawłowski 46.), Jevtić (Karol Linetty 63.), Formella, SadajewRezerwowiKownacki, Wilusz, Ceesay, Linetty, Pawłowski, Hamalainen, Burić

Podbeskidzie, które przez cały obecny rok zajmowało miejsce w czołowej ósemce, będzie musiało toczyć bój o utrzymanie. Lech nie pozostawił "Góralom" złudzeń, kto jest lepszy i pewnie wygrał 2:0.

Wygrana dawała bielszczanom nadzieje na awans do czołowej ósemki i upragniony spokój. Porażka czy remis strącały do grupy drużyn, które stoczą dramatyczny bój o utrzymanie. Trener Leszek Ojrzyński z konieczności dokonał aż pięciu zmian w pierwszej jedenastce w porównaniu z poprzednim meczem w Gliwicach. Debiut w polskiej ekstraklasie zaliczył Słowak Robert Mazan, którego zimą sprowadzano pod szyldem wielkiego odkrycia i ogromnego talentu.

Wydawało się, że Lech zagra w Bielsku-Białej zdeterminowany możliwością wyprzedzenia Legii i zajęcia fotela lidera, tymczasem trener Maciej Skorża wystawił skład rezerwowy (aż siedem zmian w porównaniu z meczem ze Śląskiem).
Podbeskidzie rozpoczęło mecz w ofensywnym ustawieniu z duetem napastników Maciej Korzym - Bartłomiej Śpiączka. Jednak nie przełożyło się to na jakiekolwiek zagrożenie pod bramką rywali. W pierwszej połowie lepsze okazje stworzyli sobie poznaniacy - strzał Muhameda Keity z trudem obronił Richard Zajac, po podaniu Darko Jevticia świetną okazję miał Zaur Sadajew, ale spudłował niemiłosiernie. Podbeskidzie miało być agresywne i waleczne. Tymczasem zaprezentowało się jako zespół przestraszony, pogodzony z losem, grający bez przekonania i pomysłu.

W przerwie na trybunach nastroje były minorowe. Kibice znali wyniki z pozostałych stadionów, przede wszystkim humory psuła im gra i wynik miejscowych.

Tuż na początku drugiej połowy meczu fatalny błąd popełnił debiutant Mazan (wykupiony za 120 tys. euro), zgubił piłkę pod własną bramką (zbyt krótko podawał do Zajaca?), a Dariusz Formella z zimną krwią wpakował piłkę do siatki!

O dramatycznej sytuacji Podbeskidzia świadczyła zmiana dokonana przez trenera Ojrzyńskiego w przerwie - na boisku zameldował się Idrissa Cisse. Senegalczyk w całym sezonie przebywał na boiskach ekstraklasy przez... sześć minut. Teraz jednak wykpiwany napastnik miał być ostatnią deską ratunku. Starał się, mijał nawet rywali, był blisko bramki Lecha, ale to wszystko.

Podbeskidzie dobrą okazję na wyrównanie miało w 56. min, gdy po strzale Bartłomieja Koniecznego piłka trafiła w poprzeczkę. W samej końcówce gry goście podwyższyli prowadzenie - bramkę strzelił Kasper Hamalainen.



Legia wciąż pierwsza. Choć wcale nie było to oczywiste...


Między 21.39, a 22.00 Lech był liderem ekstraklasy, a Legia dopiero zaczynała zacierać obraz słabej pierwszej połowy przy Łazienkowskiej. Ostatecznie zdołała pokonać Pogoń 2:1 i wygrać rundę zasadniczą ekstraklasy.


Po podziale punktów do końca ligi zostanie siedem kolejek. Pierwsza - w drugi majowy weekend.Legia zagra w niej u siebie z Lechem i będzie to drugie spotkanie najlepszych polskich drużyn w najbliższych dniach. W sobotę, o 16 na Stadionie Narodowym, Legia zagra w Lechem w finale Pucharu Polski.

W środę mistrzowie Polski toczyli z poznaniakami korespondencyjny pojedynek o pierwsze miejsce. Legioniści zaczęli źle, wręcz bardzo źle. Pogoń potrzebowała zaledwie trzech minut, by zaskoczyć anemicznie grającą od początku meczu defensywę legionistów. Duszana Kuciaka po dośrodkowaniu z lewej strony boiska pokonał głową Łukasz Zwoliński. Ostatni raz szybciej gola na własnym stadionie legioniści stracili dwa lata temu - w drugim meczu finału Puchar Polski ze Śląskiem (0:1), w którym samobójcze trafienie w 2. minucie zaliczył Michał Żewłakow,

Henning Berg po golu dla Pogoni nie wyglądał na przejętego. Włożył ręce do kieszeni, długo stał w bezruchu i tylko przyglądał się temu, co wyprawiają jego piłkarze. Ożywił się dopiero po kwadransie spotkania, kiedy gwizdnął na zawodników i wymownym ruchem ręką pokazał, by ci doskoczyli do rywala. I ci doskoczyli, odebrali piłkę, wymienili kilka podań na połowie Pogoni, ale akcja skończyła się tym, że na spalonym złapany został Marek Saganowski.

Legia grała anemicznie, specjalnie nie ryzykowała, ale też popełniała proste błędy. Pod nogi rywali co chwila podawał Tomasz Jodłowiec, piłkę raz za razem tracił Saganowski, słabo dośrodkowywał Tomasz Brzyski. To obraz Legii z pierwszej połowy. Obraz Legii bezradnej, nie mającej pomysłu, nie tylko jak stworzyć akcję pod bramką gości, ale nawet wymienić na ich połowie kilka dokładnych podań.

A na początku drugiej połowy, w 48. minucie, czyli dokładnie o 21.39, legioniści spadli na drugie miejsce w tabeli. Po 191 dniach wyprzedził ich Lech po bramce Dariusza Formelli w Bielsko-Białej.

I najwyraźniej ten gol podświadomie wpłynął też na piłkarzy Berga. Po nim legioniści zaczęli grać lepiej. Już dwie minuty po trafieniu Formelli na Łazienkowskiej był już remis - gola na 1:1 strzelił Guilherme. 23-letni Brazylijczyk dopadł do piłki odbitej od obrońcy Pogoni i z kilku metrów potężnym wolejem pokonał Radosława Janukiewicza.

Po tej akcji mistrzowie Polski się przebudzili na dobre. Mogli nawet szybko strzelić drugiego gola, gdyby pięć minut po trafieniu Guilherme szybką kontrę lepiej wykończył Orlando Sa (zastępca Saganowskiego uderzył obok słupka). Legia gniotła Pogoń, zaczęła grać dynamiczniej, odważniej przebijać się pod bramkę gości. Imponował przede wszystkim Guilherme, który dryblował, strzelał, ale też starał się dokładnie podawać.

Walka z czasem (i pośrednio z Lechem) trwała. I Legia ją wygrała. Po 21 minutach, dokładnie o 22, legioniści odzyskali pierwsze miejsce - po dośrodkowaniu dobrze grającego Dominika Furmana strzałem głową pokonał bramkarza Igor Lewczuk. Po tym golu Pogoń pokazała za mało argumentów, by odebrać Legii choćby punkt. Legii, która wciąż zmaga się ze swoimi problemami.

Ale zostaje na pierwszym miejscu w tabeli. 

Bramki:
Guilherme (50.)

Igor Lewczuk (69.)
Kartki:
Skład:Kuciak, Broź, Rzeźniczak, Lewczuk, Brzyski, Furman (Ivica Vrdoljak 90.+2.), Jodłowiec, Żyro, Guilherme (Michał Masłowski 83.), Kucharczyk, Saganowski (Carlos Orlando Sa 46.)RezerwowiJunior, Kosecki, Bereszyński, Vrdoljak, Orlando Sa, Masłowski, Malarz
  • 22P0
  • 01P1

Bramki:
Skład:Janukiewicz, Nunes, Matras, Golla, Rudol, Rogalski, Murawski, Kamess (Karol Danielak 73.), Frączczak, Kun (Michał Janota 87.), ZwolińskiRezerwowiKudła, Janota, Hernani, Danielak, Koj, Akahoshi, Walski





Podbeskidzie poza grupą mistrzowską

W decydującym o awansie do grupy mistrzowskiej meczu ostatniej kolejki fazy zasadniczej T-Mobile Ekstraklasy Podbeskidzie Bielsko-Biała przegrało na własnym boisku z Lechem Poznań 0-2 (0-0). Aby liczyć się w walce o grę w najlepszej ósemce, podopieczni Leszka Ojrzyńskiego musieli przerwać trwającą od 4 kwietnia serię czterech meczów bez zwycięstwa. Nadzieje gospodarzom odebrali jednak Dariusz Formella i Kasper Hämäläinen. Lech decydującą o mistrzostwie fazę rozpocznie ze stratą punktu do prowadzącej Legii - lider wygrał w Warszawie z Pogonią Szczecin 2-1 (0-1).
Rundę zasadniczą na podium z Legią i Lechem zakończyła Jagiellonia Białystok, która wygrała u siebie z Ruchem Chorzów 2-0 (1-0) i po podzieleniu punktów traci do Legii trzy oczka. Od Wisły Kraków odskoczył z kolei Śląsk Wrocław. Obie drużyny miały przed dzisiejszym meczem tyle samo punktów, a w bezpośrednim spotkaniu lepsi okazali się piłkarze Tadeusza Pawłowskiego, wygrywając we Wrocławiu 1-0 (0-0). Czołową ósemkę ostatecznie zamknęła Lechia Gdańsk. Lechiści zdołali co prawda odrobić dwubramkową stratę, ale ostatecznie przegrali 2-3 (2-2). Co ciekawe, do Legii tracą tylko siedem punktów. Dla porównania w zeszłym sezonie, kiedy rundę zasadniczą zakończyli na identycznym miejscu, ich strata wynosiła 12 oczek.

Słabo zaprezentowały się drużyny z dołu tabeli. Oprócz wspomnianego wcześniej Ruchu swoje mecze przegrali GKS Bełchatów i Zawisza Bydgoszcz. Piłkarze Marka Zuba musieli uznać wyższość Cracovii, a bydgoszczanie stracili punkt z Górnikiem Zabrze po golu Róberta Ježa z 84. minuty. Zwycięstwo Piastowi Gliwice dał z kolei Kamil Wilczek. Jego dwa trafienia dały gościom wygraną 2-1 (1-1) z Górnikiem Łęczna, a 27-letni snajper gliwickiego klubu wysunął się na prowadzenie w klasyfikacji strzelców.

Cracovia 3-1 GKS Bełchatów
Miroslav Čovilo 58, Deniss Rakels 70, Dariusz Zjawiński 80 - Sebastian Olszar 43

Górnik Łęczna 1-2 Piast Gliwice
Grzegorz Bonin 26 - Kamil Wilczek 29, 63

Górnik Zabrze 2-1 Zawisza Bydgoszcz
Róbert Jež 1, 84 - Josip Barišić 51

Jagiellonia Białystok 2-0 Ruch Chorzów
Przemysław Frankowski 27, Patryk Tuszyński 66

Korona Kielce 3-2 Lechia Gdańsk
Olivier Kapo 7, Luís Carlos 13, Rafael Porcellis 71 - Kevin Friesenbichler 14, Maciej Makuszewski 18

Legia Warszawa 2-1 Pogoń Szczecin
Guilherme 50, Igor Lewczuk 69 - Łukasz Zwoliński 3

Podbeskidzie Bielsko-Biała 0-2 Lech Poznań
Dariusz Formella 48, Kasper Hämäläinen 88

Śląsk Wrocław 1-0 Wisła Kraków
Róbert Pich 68



Nenhum comentário:

Postar um comentário