Były piłkarz reprezentacji Polski i Lecha Poznań Bartosz Bosacki uważa, że w zespołach "Kolejorza" i Legii Warszawa wciąż drzemie potencjał i stać je na dobry wynik w Lidze Europejskiej. - Muszą zacząć jednak grać lepiej niż do tej pory w lidze - przyznał.
Legia Warszawa rozpocznie rozgrywki od wyjazdowego spotkania z mistrzem Danii - FC Midtjylland. W grupie zmierzy się jeszcze z Club Brugge oraz SCC Napoli. Z kolei mistrz Polski Lech Poznań na inaugurację zagra z CF Os Belenenses, a następnie z FC Basel i Fiorentiną. Pierwsze mecze zaplanowano na czwartek. - Trzeba mieć świadomość, że w fazie grupowej nie ma już słabych zespołów. Obojętnie, czy to jest zespół bardziej rozpoznawalny, czy prawie nieznany jak mistrz Danii, to na pewno ma on jakość i z tym Legia będzie musiała sobie poradzić, jeśli chce grać dalej - powiedział Bosacki, przed laty podpora defensywy poznańskiego zespołu.
Nie ukrywa on, że postawa Lecha w obecnych rozgrywkach nie napawa optymizmem przed startem w europejskich pucharach. - Zespoły, z którymi Lechowi przyjdzie się zmierzyć w Lidze Europejskiej, na pewno są wyżej klasyfikowane niż te, z którymi dziś przegrywa w lidze. Potencjał w tym zespole jest, ale coś się zacięło i coś przeszkadza chłopakom w zdobywaniu bramek - podkreślił.
Liga Europejska. Ivan Djurdjević z Lecha Poznań: Siłą Belenenses jest jego trener
Były piłkarz Lecha Poznań i Belenenses Lizbona Ivan Djurdjević przyznał, że siłą portugalskiego zespołu jest m.in. jego trener - Ricardo Sa Pinto. Poznaniacy w czwartek rozegrają z lizbończykami pierwsze spotkanie w fazie grupowej Lidze Europejskiej.
Ivan Djurdjević w latach 2005-2007 występował w drużynie najbliższego rywala "Kolejorza". Jak zauważył, przez ten czas wiele zmieniło się w Belenenses, który dopiero teraz, po raz pierwszy w historii, wystąpi w rundzie grupowej LE. - To klub, który skupiał ludzi bogatych, taką elitę czy śmietankę lizbońską - biznesmenów, artystów. Zawsze starał się walczyć o ligowy szczyt, choć największe sukcesy miał tak naprawdę przed drugą wojną światową. W ostatnich latach wiodło mu się średnio, spadł niedawno nawet do drugiej ligi, ale też szybko wrócił do ekstraklasy - powiedział Ivan Djurdjević, który dwa lata temu oficjalnie zakończył sportową karierę.
Jak dodał, najbardziej znaną postacią klubu jest trener, 45-krotny reprezentant Portugalii Ricardo Sa Pinto. - Znamy się bardzo dobrze z czasów gry w lidze portugalskiej. Ma bardzo silny charakter i przede wszystkim ogromne doświadczenie piłkarskie. W Sportingu Lizbona może nie zdobywał jakichś trofeów, ale wciąż zbiera także doświadczenie trenerskie - mówił.
Belenenses to drużyna, która niemal w 100 procentach oparta jest na Portugalczykach. - Jest też tam sporo wychowanków - taki po prostu mają model funkcjonowania klubu. Nie zawsze jednak tak było - gdy ja tam grałem, było kilku zagranicznych zawodników. Są również piłkarze pochodzący z Republiki Zielonego Przylądka, który kiedyś był częścią Portugalii i piłkarze z tego państwa nie są traktowani jako obcokrajowcy - wyjaśnił.
Choć od odejścia Serba z Belenenses minęło już ponad osiem lat, w składzie Portugalczyków jest jeden piłkarz, z którym były lechita miał okazję wspólnie występować na boisku. To obrońca Goncalo Brandao. - On jest wychowankiem klubu. Gdy graliśmy razem, był wówczas bardzo młodym chłopakiem. Później występował w drużynach ligi włoskiej, ale w końcu wrócił do Portugalii - wspomniał.
On sam uważa, że czas spędzony w Belenenses nie był do końca dla niego udany. To właśnie z tego zespołu trafił do Lecha. - Miałem wówczas sporo kontuzji. Nie grałem zbyt wiele, szczególnie w drugim sezonie. Jest to może klub nie tak mi bliski jak Vitoria Guimaraes, ale szanuję go i miło go wspominam - stwierdził Djurdjević.
Jego zdaniem styl gry Belenenses może być dość niewygodny dla Lecha. - To zespół oparty na bardzo dobrej organizacji gry i świetnie wyszkolonych zawodnikach. Może być takim nieprzyjemnym rywalem dla Lecha. Nasi piłkarze muszą zagrać agresywnie, ale też uważać na kontrataki rywali, bo to ich mocna strona. Wierzę, że w czwartek Lech osiągnie dobry wynik i w końcu pozwoli im to odbić się w polskiej lidze - podkreślił.
Ivan Djurdjević obecnie jest pierwszym trenerem rezerw Lecha, które występują w trzeciej lidze. Ma serbskie i portugalskie obywatelstwo, ale od ponad ośmiu lat mieszka w Poznaniu. - Mam żonę Polkę i nasze dzieci tu się wychowują. Nie mogę się ubiegać o polskie obywatelstwo, bo trzech nie można mieć. Ale uważam się za takiego obywatela Europy - podsumował.
Belenenses to drużyna, która niemal w 100 procentach oparta jest na Portugalczykach. - Jest też tam sporo wychowanków - taki po prostu mają model funkcjonowania klubu. Nie zawsze jednak tak było - gdy ja tam grałem, było kilku zagranicznych zawodników. Są również piłkarze pochodzący z Republiki Zielonego Przylądka, który kiedyś był częścią Portugalii i piłkarze z tego państwa nie są traktowani jako obcokrajowcy - wyjaśnił.
Choć od odejścia Serba z Belenenses minęło już ponad osiem lat, w składzie Portugalczyków jest jeden piłkarz, z którym były lechita miał okazję wspólnie występować na boisku. To obrońca Goncalo Brandao. - On jest wychowankiem klubu. Gdy graliśmy razem, był wówczas bardzo młodym chłopakiem. Później występował w drużynach ligi włoskiej, ale w końcu wrócił do Portugalii - wspomniał.
On sam uważa, że czas spędzony w Belenenses nie był do końca dla niego udany. To właśnie z tego zespołu trafił do Lecha. - Miałem wówczas sporo kontuzji. Nie grałem zbyt wiele, szczególnie w drugim sezonie. Jest to może klub nie tak mi bliski jak Vitoria Guimaraes, ale szanuję go i miło go wspominam - stwierdził Djurdjević.
Jego zdaniem styl gry Belenenses może być dość niewygodny dla Lecha. - To zespół oparty na bardzo dobrej organizacji gry i świetnie wyszkolonych zawodnikach. Może być takim nieprzyjemnym rywalem dla Lecha. Nasi piłkarze muszą zagrać agresywnie, ale też uważać na kontrataki rywali, bo to ich mocna strona. Wierzę, że w czwartek Lech osiągnie dobry wynik i w końcu pozwoli im to odbić się w polskiej lidze - podkreślił.
Ivan Djurdjević obecnie jest pierwszym trenerem rezerw Lecha, które występują w trzeciej lidze. Ma serbskie i portugalskie obywatelstwo, ale od ponad ośmiu lat mieszka w Poznaniu. - Mam żonę Polkę i nasze dzieci tu się wychowują. Nie mogę się ubiegać o polskie obywatelstwo, bo trzech nie można mieć. Ale uważam się za takiego obywatela Europy - podsumował.
Nenhum comentário:
Postar um comentário