Pogoń Szczecin przegrała z Ruchem Chorzów 2:3 (2:1) w ostatnim meczu 26. kolejki Ekstraklasy. Mecz bardzo dobrze rozpoczął się dla Pogoni, bowiem bramkę zdobył Takafumi Akahoshi. Cztery minuty później był już remis, po tym jak do własnej bramki trafił Adam Frączczak. Jeszcze przed przerwą Pogoń wróciła na prowadzenie, a drugą bramkę zdobył Akahoshi. Po przerwie strzeleli jednak już tylko goście. Najpierw z rzutu karnego trafił Patryk Lipski, a potem ten sam zawodnik dał Niebieskim zwycięstwo. Ruch mógł wygrać wyżej, ale Mariusz Stępiński nie wykorzystał "jedenastki".
Pogoń Szczecin - Ruch Chorzów 2-3 w 26. kolejce Ekstraklasy
Dzisiaj, 7 marca (19:57)
Pogoń Szczecin przegrała z Ruchem Chorzów 2-3 na zakończenie 26. kolejki Ekstraklasy. Było to bardzo emocjonujące spotkanie. Gospodarze prowadzili w nim 2-1 po dwóch bramkach Takafumiego Akahoshiego, ale potem czerwoną kartkę zobaczył Jakub Słowik, a dwa gole dla gości strzelił Patryk Lipski, rodowity szczecinianin, który pierwszy raz wystąpił na stadionie im. Floriana Krygiera.
Przed meczem Rafał Murawski, pomocnik Pogoni, został uhonorowany jako piłkarz lutego Ekstraklasy, a drużyny na murawę wyprowadzała "kobieca eskorta" w związku z przypadającym jutro Dniem Kobiet.
Gospodarze prowadzenie uzyskali już w czwartej minucie. Na lewej stronie Ádám Gyurcsó podał do obiegającego go Ricarda Nunesa. Piłkarz z RPA dośrodkował w pole karne, gdzie z sześciu metrów "główkował" Takafumi Akahoshi, a piłka po koźle znalazła drogę do siatki.
Chwilę później Matusz Putnocky pokazał, że potrafi grać nogami. Bramkarz Ruchu wyszedł gdzieś na 30. metr i tam "okiwał" Gyurcsę.
W ósmej minucie "Niebiescy" wyrównali. Po rzucie rożnym doszło do zamieszania pod bramką Pogoni, piłkę dostał Rafał Grodzicki, który dośrodkował, a tor jej lotu przeciął Adam Frączczak, chcąc uprzedzić Mariusza Stępińskiego. Zawodnik Pogoni zrobił to na tyle pechowo, że skierował piłkę w kierunku własnej bramki, a mimo że Jakub Słowik starał się ją zatrzymać, to ta wpadła do siatki.
Potem groźniej atakowała Pogoń, co znalazło odzwierciedlenie w 30. minucie. Z lewej strony dośrodkował Łukasz Zwoliński, piłka minęła próbującego wyprzedzić rywala Pawła Oleksego, trafiając do Akahoshiego. Japończyk przyjął ją sobie do ziemi i strzałem przy drugim słupku zdobył swoją drugą bramkę w tym meczu.
Strata gola podziałała mobilizująco na Ruch. W 33. minucie z dystansu przymierzył Łukasz Surma, Słowik z trudem sparował piłkę, dopadł do nie Patryk Lipski, rodowity szczecinian, który jednak nigdy nie grał w Pogoni, ale fatalnie spudłował strzelając lewą nogą z kilku metrów.
Trzy minuty później Lipski dośrodkował z rzutu wolnego, "główkował" Rafał Grodzicki, jednak na posterunku znów był Słowik, który odbił piłkę na rzut rożny.
W 51. minucie zrobiło się groźnie w polu karnym gości. Lewą stroną przedarł się Nunes, podał do Gyurcsy, który dośrodkował, a piłkę odbił Michał Koj, uprzedzając Władimera Dwaliszwilego, Putnocky zdołał jednak obronić "strzał" kolegi z zespołu.
Osiem minut później powinien być znowu remis. Stępiński nie wykorzystał rzutu karnego, trafiając piłką słupek. "Jedenastka" została podyktowana za głupotę Jarosława Fojuta. Obrońca Pogoni, który chwilę wcześniej zobaczył żółtą kartkę eliminującą go z wyjazdowego meczu z KGHM Zagłębiem Lubin, przepychał się z Grodzickim, by potem zwyczajnie go "skosić".
To nie był jednak koniec fatalnych błędów obu drużyn. W 69. minucie do prostopadłej piłki ruszył Zwoliński, który przepchnął Michała Koja, popędził na bramkę, ale zamiast do nieobstawionego Gyurcsy podał Grodzickiemu.
W 72. minucie kolosalną pomyłkę popełnili gospodarze. Słowik przejął piłkę, wybitą przez rywali z ich połowy, poza polem karnym, ale zanim podprowadził sobie ją do "16", dopadł do niego Stępiński, który wyprzedził Frączczaka, zabrał mu futbolówkę i wpadł z nią w pole karne, a bramkarz "Portowców", nie widząc innego wyjścia, złapał napastnika Ruchu za koszulkę przewracając na murawę. Bartosz Frankowski wskazał na "wapno" i pokazał czerwona kartkę Słowikowi. Zastąpił go Dawid Kudła, który zmienił Dwaliszwilego.
Zmiana w bramce Pogoni trwała cztery minuty, ale nie zdekoncentrowała Lipskiego, który skutecznie przymierzył z 11 metrów. Ten sam zawodnik strzelił zwycięskiego gola, celnie uderzając głową po dośrodkowaniu z lewej strony Oleksego.
Tym samym Ruch przeszedł odwrotną drogę niż w meczu z Cracovią w Chorzowie. W poprzedniej kolejce to "Niebiescy" przecież prowadzili 2-1, by przegrać 2-3.
Po meczu powiedzieli:
Waldemar Fornalik (trener Ruchu Chorzów): - Zdobyliśmy bardzo cenne punkty, na trudnym terenie. Na początku zaczęliśmy od 0-1. Potem wyrównaliśmy i była równa gra. W drugiej połowie najpierw wyrównaliśmy, a potem zdobyliśmy gola na wagę zwycięstwa. Mecz był ciekawy dla kibiców. Boisko nie sprzyjało grze. Zagraliśmy dobry mecz i odnieśliśmy zwycięstwo. Patryk Lipski profesjonalnie podchodzi do swojej gry. Jak widać nie sparaliżowało go to, że wrócił do swojego miasta - strzelił dwa gole. Z tego co wiem, to Pogoń już nie chce wypuszczać wychowanków szczecińskich klubów do innych miast.
Czesław Michniewicz (trener Pogoni Szczecin): - Szybko strzelona bramka i równie szybko stracona. Tak się rozpoczął dla nas ten mecz. Potem graliśmy z rozmachem. Strzeliliśmy na 2-1. Szukaliśmy kolejnych sytuacji. W drugiej połowie zdarzyły się cuda w postaci rzutów karnych dla Ruchu. Pierwszy po faulu Jarka Fojuta - z tego co wiem, prawidłowym. Potem straciliśmy dwa gole i bramkarza. Pierwszy gol straciliśmy znów po karnym. Kolejny po główce Lipskiego, który - z tego co pytałem - głową raczej nie strzela.
Pogoń Szczecin - Ruch Chorzów 2-3 (2-1)
Bramki: Akahoshi (4., 30.) - Frączczak (8., samobójcza), Lipski (76., karny, 84.).
Nenhum comentário:
Postar um comentário