sexta-feira, 30 de janeiro de 2015

OFICJALNIE: Tamas Kadar piłkarzem Lecha Poznań


  


   

OFICJALNIE: Tamas Kadar piłkarzem Lecha Poznań


Lech Poznań

"Tamas Kadar podpisał kontrakt i jest już w drodze na zgrupowanie w Turcji" - poinformował na Twitterze Lech Poznań. Węgierski obrońca jest drugim piłkarzem ściągniętym do "Kolejorza" w tym oknie transferowym.


Lech Poznań nie podał jeszcze szczegółów umowy z reprezentantem Węgier, ale wszystko wskazuje na to, że blisko 25-letni zawodnik zwiąże się z "Kolejorzem" kontraktem na 3,5 roku. Nieoficjalnie Lech zapłacił za Tamasa Kadara 450 tysięcy euro. Szczegóły transferu gracza z Diosgyori VTK Miszkolc.

Wcześniej w tym oknie transferowym Lech Poznań sprowadził z Ferencvarosu Budapeszt innego Węgra, Davida Holmana, wykupił też z FC Basel Darko Jevticia.

Andrzej Juskowiak: Lechia powinna mi dziękować, że latem zablokowałem transfer Mili


PRZEGLĄD PRASY. - Trochę żartem powiem, że gdański klub powinien mi dziękować, że nie chciałem latem Sebastiana Mili w Lechii. Pod okiem Tadeusza Pawłowskiego piłkarz się odbudował i teraz jest zupełnie innym graczem - mówi w wywiadzie dla "Przeglądu Sportowego" były dyrektor sportowy Lechii Gdańsk Andrzej Juskowiak.


Sebastian Mila do Lechii mógł trafić już latem i to za darmo. Przed sezonem 2014/15 Śląsk wydał piłkarzowi dokument, który gwarantował mu odejście za zasadzie transferu bezgotówkowego. Mila był wtedy zdecydowany na powrót do Gdańska. Transfer zablokował jednak ówczesny dyrektor sportowy Lechii Andrzej Juskowiak, twierdząc, że Mila jest graczem nieperspektywicznym.

- Owszem, uznałem, że nie należy zatrudniać Mili, bo powinniśmy szukać perspektywicznych zawodników, a akurat on takim nie jest. Od tamtej mojej opinii minęło jeszcze trochę czasu, a więc tym bardziej teraz trudno twierdzić, że nagle stał się piłkarzem rozwojowym. Wtedy nie był reprezentantem, miał inne problemy na głowie. Musiał zrzucać zbędne kilogramy i walczyć o powrót do formy - mówi Juskowiak.

Mila w Śląsku został i wrócił do dawnej, wysokiej dyspozycji. Znów stał się liderem Śląska i wyróżniającym się graczem ekstraklasy. Wrócił też do reprezentacji Polski. W czterech ubiegłorocznych występach w kadrze zdobył dwie bramki w meczach z mistrzami świata Niemcami i Gruzją.

Po sześciu miesiącach przeszedł też ostatecznie do Lechii, ale gdański klub tym razem musiał już za piłkarza Śląskowi zapłacić. Nieoficjalnie mówi się, że 1,3 mln zł.

- Trochę żartem powiem, że gdański klub powinien mi dziękować, że nie chciałem takiego transferu. W Śląsku, pod okiem Tadeusza Pawłowskiego, Mila się odbudował i teraz jest już zupełnie innym piłkarzem, na czym skorzystała nawet reprezentacja, a szefowie Lechii wykazali dużą determinację, żeby go do siebie ściągnąć. Wcale nie jestem pewien, że gdyby wcześniej trafił do Gdańska, spełniłby się podobny scenariusz. We Wrocławiu miał odpowiednie warunki, by zabrać się do solidnej pracy - tłumaczy Juskowiak w rozmowie dla "PS" .

I dodaje: - Lechia potrzebuje piłkarzy, którzy pociągną zespół. Milę na to stać, jeśli nawet nie będzie w stanie grać dłuższy czas na takim poziomie jak w kilku meczach jesienią. A czy teraz ściągnąłbym Milę do Lechii, gdybym w niej pracował? Nie wiem. Przypominam, że teraz jest inna sytuacja niż pół roku temu. Ciekawe, kto w letnim okienku transferowym zakładał, że jesienią Mila będzie strzelał gole dla Polski w meczach z Niemcami i Gruzją - kończy

Mila przebywa aktualnie z drużyną Lechii na obozie przygotowawczym w hiszpańskiej Maladze. 33-letni pomocnik pierwszy mecz w barwach gdańskiego klubu zagra najprawdopodobniej w najbliższą sobotę - w sparingu przeciwko drużynie z Angoli Benfice Luanda. 

Nenhum comentário:

Postar um comentário