Jest fanem Radomiaka, ale dobrze mu w Płocku i nigdzie się stąd nie wybiera
Wysokie noty za postawę w ostatnich meczach zbiera 27-letni pomocnik Wisły Płock Piotr Wlazło. Wywalczył miejsce w wyjściowej jedenastce, nie boi się konkurencji ani w klubie, ani w ekstraklasie.
Zadebiutował w tym sezonie w ekstraklasie, w kilku meczach wchodził w końcówkach, a w dwóch ostatnich potyczkach trener Marcin Kaczmarek dał mu szansę gry od pierwszej minuty. Pomocnik zebrał dobre recenzje, w sobotnim meczu z Wisłą Kraków po jego szarży sędzia podyktował rzut karny, zamieniony przez Dominika Furmana na bramkę. Niestety, płocczanie ulegli krakowianom 2:3, ostatnią bramkę stracili już w doliczonym czasie gry. Wlazło został zmieniony w 73. minucie.
- Szkoda tego meczu, bo w drugiej połowie miażdżyliśmy krakowian. Mieliśmy sytuacje na zwycięskiego gola, a jednak trafili rywale. Gramy dalej, nikt się nie załamuje tą porażką. Liga jest bardzo wyrównana, jeszcze wiele się może zdarzyć. Każdemu rywalowi stawialiśmy wysoko poprzeczkę i tak będzie w kolejnych meczach - zapewnia pomocnik Wisły Płock.
Po 11 kolejkach nafciarze są na szóstym miejscu w tabeli (15 punktów). W najbliższy weekend ekstraklasa ma wolne ze względu na potyczkę reprezentacji Polski z Danią w eliminacjach mistrzostw świata (sobota, godz. 20.45). W 12. kolejce ekstraklasy płocczanie pojadą do Krakowa na mecz z dziewiątą w stawce Cracovią (13 punktów). Mecz zostanie rozegrany w piątek 14 października o godz. 18.
- Rywale w ostatniej kolejce rozjechali Koronę Kielce aż 6:0, ale nie robi to na nas większego wrażenia - dodaje Piotr Wlazło. - Mamy sporo czasu na analizę gry rywala. Odpowiednio się przygotujemy i pojedziemy po punkty.
Wlazło to radomianin, wychowanek Radomiaka. Reprezentował też Widzew Łódź w Młodej Ekstraklasie, a trzy lata temu trafił do Płocka.
- Radomiak grał z Wisłą w drugiej lidze, działacze nafciarzy obserwowali mnie w tych potyczkach i w kilku innych meczach - wspomina 27-latek. Najwyraźniej włodarze klubu wysoko ocenili jego umiejętności i perspektywy. Jesienią 2012 r. w Radomiu beniaminek pokonał Wisłę 3:1, wiosną 2013 r. w Płocku padł remis 2:2. Jeszcze niespełna kwadrans przed końcem gospodarze prowadzili 2:1. Ale wtedy rzut wolny wykonał... Piotr Wlazło, a piłka wylądowała w siatce i skończyło się na 2:2. Nie przeszkodziło to nafciarzom w awansie do pierwszej ligi, a w kolejnym sezonie koszulkę Wisły założył nabytek z Radomia.
- Była to dla mnie duża szansa, nie zastanawiałem się długo. I nie żałuję, w Wiśle się rozwinąłem i mam wymarzoną ekstraklasę - podkreśla zawodnik, który ma kontrakt z płockim klubem do końca sezonu 2017/18 (przedłużył go latem).
Na najwyższym szczeblu zadebiutował już w pierwszej kolejce w Płocku przy pełnych trybunach z Lechią Gdańsk. - Zagrałem ostatnie kilkanaście minut. Nie będę mówił, że nie robiło to wszystko wrażenia, czułem presję i to dość dużą - przyznaje pomocnik. - Zwłaszcza że wszedłem na inną pozycję, niż zwykle występuję. Dobrze mi się gra ostatnio, choć oczywiście zawsze są jakieś błędy, zawsze można coś poprawić.
Kariera 27-latka rozwija się systematycznie, jeszcze nieco ponad trzy lata temu biegał po drugoligowych boiskach, później trzy sezony spędził w pierwszej lidze, teraz walczy o miejsce w wyjściowej jedenastce drużyny ekstraklasowej. - Udało mi się to w dwóch ostatnich meczach, więc to dopiero początek. Chcę jak najwięcej grać, zdobywać doświadczenie. Konkurencja w klubie jest duża, było wiele transferów. Na razie sporo graczy w lidze i w klubie ma nade mną przewagę ogrania, doświadczenia na tym najwyższym poziomie ligowym. Moim zdaniem w innych elementach im nie ustępuję - ocenia Wlazło.
Popularny "Belek" czasami jeździ do rodziny i znajomych do Radomia, zresztą Radomiak to jego ulubiony klub. Obecnie zajmuje trzecie miejsce w drugiej lidze, jest więc na pozycji dającej awans. - Życzę tego chłopakom, atmosfera w klubie i wśród kibiców jest w Radomiu bardzo dobra. Są wyniki, trwa budowa nowego stadionu - podkreśla pomocnik Wisły. - Kiedyś chciałbym tam wrócić, zagrać na nowym obiekcie, a może zakończyć karierę w Radomiu? A jeszcze lepiej, gdyby Radomiak awansował rok po roku!
Do końca kariery jeszcze jednak daleko. Piotr nie ma na razie dalekosiężnych planów sportowych, nie myśli o zagranicznej lidze. - Cały czas marzyłem o ekstraklasie, teraz ją mam, skupiam się na wywalczeniu miejsca w wyjściowym składzie na dłużej i nabieraniu doświadczenia - tłumaczy nafciarz. - Na razie widzę, że w porównaniu z pierwszą ligą ekstraklasa nie wybacza "baboli", czyli poważnych błędów. O ile w pierwszej lidze czasem udawało się uniknąć konsekwencji po rażącym błędzie, to w ekstraklasie są już tacy gracze, którzy z zimną krwią zamieniają tego "babola" na gola.
Wśród kolegów i kibiców krążą opowieści o jego "kaloryferze", czyli świetnym umięśnieniu i zamiłowaniu do siłowni. - To koledzy przykleili mi taką łatkę - śmieje się Piotr Wlazło. - Ja mam po prostu taką naturalną budowę. Nie przesiaduję w siłowni, bo straciłbym na dynamice, szybkości. Robię może jeden dodatkowy trening na siłowni w tygodniu. I to taki ze spokojnymi obciążeniami, poprawiający właśnie dynamikę.
Ale sporty siłowe lubi, zwłaszcza boks. Jego hobby to wędkowanie w 2-3-osobowym gronie znajomych.
- W tym roku specjalnie okazałych zdobyczy nie zanotowałem, dominowała głównie drobnica, ale w poprzednich latach zdarzało mi się wyciągać okazałe szczupaki - dodaje 27-latek. Czasami zawzięcie walczy nie tylko na zielonej murawie, ale i na... korcie. - Grywam w tenisa głównie z kolegą z drużyny Czarkiem Stefańczykiem. To idealny rywal, bo prezentujemy bardzo zbliżone umiejętności, emocje są spore - tłumaczy Piotr. W Płocku mnóstwo czasu spędza z narzeczoną Martą oraz dziećmi: 8-letnim Marcelem i półtorarocznym Julianem. - Miasto jest fajne, lubimy spacery od siebie, z ul. Powstańców Styczniowych, na Stary Rynek, nad Wisłę, na molo - wylicza Piotr Wlazło. - W Płocku czuję się dobrze, więc nigdzie się stąd nie wybieram.
- Szkoda tego meczu, bo w drugiej połowie miażdżyliśmy krakowian. Mieliśmy sytuacje na zwycięskiego gola, a jednak trafili rywale. Gramy dalej, nikt się nie załamuje tą porażką. Liga jest bardzo wyrównana, jeszcze wiele się może zdarzyć. Każdemu rywalowi stawialiśmy wysoko poprzeczkę i tak będzie w kolejnych meczach - zapewnia pomocnik Wisły Płock.
Po 11 kolejkach nafciarze są na szóstym miejscu w tabeli (15 punktów). W najbliższy weekend ekstraklasa ma wolne ze względu na potyczkę reprezentacji Polski z Danią w eliminacjach mistrzostw świata (sobota, godz. 20.45). W 12. kolejce ekstraklasy płocczanie pojadą do Krakowa na mecz z dziewiątą w stawce Cracovią (13 punktów). Mecz zostanie rozegrany w piątek 14 października o godz. 18.
- Rywale w ostatniej kolejce rozjechali Koronę Kielce aż 6:0, ale nie robi to na nas większego wrażenia - dodaje Piotr Wlazło. - Mamy sporo czasu na analizę gry rywala. Odpowiednio się przygotujemy i pojedziemy po punkty.
Wlazło to radomianin, wychowanek Radomiaka. Reprezentował też Widzew Łódź w Młodej Ekstraklasie, a trzy lata temu trafił do Płocka.
- Radomiak grał z Wisłą w drugiej lidze, działacze nafciarzy obserwowali mnie w tych potyczkach i w kilku innych meczach - wspomina 27-latek. Najwyraźniej włodarze klubu wysoko ocenili jego umiejętności i perspektywy. Jesienią 2012 r. w Radomiu beniaminek pokonał Wisłę 3:1, wiosną 2013 r. w Płocku padł remis 2:2. Jeszcze niespełna kwadrans przed końcem gospodarze prowadzili 2:1. Ale wtedy rzut wolny wykonał... Piotr Wlazło, a piłka wylądowała w siatce i skończyło się na 2:2. Nie przeszkodziło to nafciarzom w awansie do pierwszej ligi, a w kolejnym sezonie koszulkę Wisły założył nabytek z Radomia.
- Była to dla mnie duża szansa, nie zastanawiałem się długo. I nie żałuję, w Wiśle się rozwinąłem i mam wymarzoną ekstraklasę - podkreśla zawodnik, który ma kontrakt z płockim klubem do końca sezonu 2017/18 (przedłużył go latem).
Na najwyższym szczeblu zadebiutował już w pierwszej kolejce w Płocku przy pełnych trybunach z Lechią Gdańsk. - Zagrałem ostatnie kilkanaście minut. Nie będę mówił, że nie robiło to wszystko wrażenia, czułem presję i to dość dużą - przyznaje pomocnik. - Zwłaszcza że wszedłem na inną pozycję, niż zwykle występuję. Dobrze mi się gra ostatnio, choć oczywiście zawsze są jakieś błędy, zawsze można coś poprawić.
Kariera 27-latka rozwija się systematycznie, jeszcze nieco ponad trzy lata temu biegał po drugoligowych boiskach, później trzy sezony spędził w pierwszej lidze, teraz walczy o miejsce w wyjściowej jedenastce drużyny ekstraklasowej. - Udało mi się to w dwóch ostatnich meczach, więc to dopiero początek. Chcę jak najwięcej grać, zdobywać doświadczenie. Konkurencja w klubie jest duża, było wiele transferów. Na razie sporo graczy w lidze i w klubie ma nade mną przewagę ogrania, doświadczenia na tym najwyższym poziomie ligowym. Moim zdaniem w innych elementach im nie ustępuję - ocenia Wlazło.
Popularny "Belek" czasami jeździ do rodziny i znajomych do Radomia, zresztą Radomiak to jego ulubiony klub. Obecnie zajmuje trzecie miejsce w drugiej lidze, jest więc na pozycji dającej awans. - Życzę tego chłopakom, atmosfera w klubie i wśród kibiców jest w Radomiu bardzo dobra. Są wyniki, trwa budowa nowego stadionu - podkreśla pomocnik Wisły. - Kiedyś chciałbym tam wrócić, zagrać na nowym obiekcie, a może zakończyć karierę w Radomiu? A jeszcze lepiej, gdyby Radomiak awansował rok po roku!
Do końca kariery jeszcze jednak daleko. Piotr nie ma na razie dalekosiężnych planów sportowych, nie myśli o zagranicznej lidze. - Cały czas marzyłem o ekstraklasie, teraz ją mam, skupiam się na wywalczeniu miejsca w wyjściowym składzie na dłużej i nabieraniu doświadczenia - tłumaczy nafciarz. - Na razie widzę, że w porównaniu z pierwszą ligą ekstraklasa nie wybacza "baboli", czyli poważnych błędów. O ile w pierwszej lidze czasem udawało się uniknąć konsekwencji po rażącym błędzie, to w ekstraklasie są już tacy gracze, którzy z zimną krwią zamieniają tego "babola" na gola.
Wśród kolegów i kibiców krążą opowieści o jego "kaloryferze", czyli świetnym umięśnieniu i zamiłowaniu do siłowni. - To koledzy przykleili mi taką łatkę - śmieje się Piotr Wlazło. - Ja mam po prostu taką naturalną budowę. Nie przesiaduję w siłowni, bo straciłbym na dynamice, szybkości. Robię może jeden dodatkowy trening na siłowni w tygodniu. I to taki ze spokojnymi obciążeniami, poprawiający właśnie dynamikę.
Ale sporty siłowe lubi, zwłaszcza boks. Jego hobby to wędkowanie w 2-3-osobowym gronie znajomych.
- W tym roku specjalnie okazałych zdobyczy nie zanotowałem, dominowała głównie drobnica, ale w poprzednich latach zdarzało mi się wyciągać okazałe szczupaki - dodaje 27-latek. Czasami zawzięcie walczy nie tylko na zielonej murawie, ale i na... korcie. - Grywam w tenisa głównie z kolegą z drużyny Czarkiem Stefańczykiem. To idealny rywal, bo prezentujemy bardzo zbliżone umiejętności, emocje są spore - tłumaczy Piotr. W Płocku mnóstwo czasu spędza z narzeczoną Martą oraz dziećmi: 8-letnim Marcelem i półtorarocznym Julianem. - Miasto jest fajne, lubimy spacery od siebie, z ul. Powstańców Styczniowych, na Stary Rynek, nad Wisłę, na molo - wylicza Piotr Wlazło. - W Płocku czuję się dobrze, więc nigdzie się stąd nie wybieram.
Ekstraklasa 2016/17
lp. | Drużyna | M | Pkt | Br. | Zw. | R | Por. |
---|---|---|---|---|---|---|---|
1 | Jagiellonia Białystok | 11 | 23 | 21-7 | 7 | 2 | 2 |
2 | Bruk-Bet Termalica | 11 | 23 | 14-13 | 7 | 2 | 2 |
3 | Lechia Gdańsk | 11 | 22 | 16-13 | 7 | 1 | 3 |
4 | Zagłębie Lubin | 11 | 20 | 17-8 | 5 | 5 | 1 |
5 | Arka Gdynia | 11 | 17 | 15-11 | 5 | 2 | 4 |
6 | Wisła Płock | 11 | 15 | 15-14 | 4 | 3 | 4 |
7 | Lech Poznań | 11 | 15 | 11-13 | 4 | 3 | 4 |
8 | Korona Kielce | 11 | 14 | 13-23 | 4 | 2 | 5 |
9 | Cracovia Kraków | 11 | 13 | 19-12 | 3 | 4 | 4 |
10 | Legia Warszawa | 11 | 13 | 13-12 | 3 | 4 | 4 |
11 | Pogoń Szczecin | 11 | 11 | 13-13 | 2 | 5 | 4 |
12 | Śląsk Wrocław | 11 | 11 | 10-12 | 2 | 5 | 4 |
13 | Piast Gliwice | 11 | 11 | 10-17 | 2 | 5 | 4 |
14 | Ruch Chorzów | 11 | 11 | 12-20 | 3 | 2 | 6 |
15 | Górnik Łęczna | 11 | 10 | 13-14 | 2 | 4 | 5 |
16 | Wisła Kraków | 11 | 10 | 11-21 | 3 | 1 | 7 |
- Grupa mistrzowska
- Grupa spadkowa
WYNIKI
Nenhum comentário:
Postar um comentário